Jeśli ktoś wątpił w sens rozgrywania barażowych spotkań w tak niskich klasach rozgrywkowych, to po sobotnim meczu powinien zmienić zdanie
Mało który mecz na poziomie „okręgówki” czy A klasy cieszył się takim zainteresowaniem, jak rywalizacja Traweny i Tarasoli Cisy. Na trybunach stadionu lubelskiego Sygnału zasiadło około pół tysiąca fanów.
Więcej z nich kibicowało nałęczowianom. Sympatycy zespołu Arkadiusza Perduty zadbali zarówno o odpowiednią oprawę, jak i atmosferę. Już przed meczem na trybunach pojawiły się świece dymne w barwach ich klubu, a później przez pełne 90 minut fani zdzierali swoje gardła dopingując Tarasolę Cisy. Nie zabrakło również bębnów, flag czy szalików.
Przez ten tumult starali się również przebijać fani Traweny, których też na trybunach było całkiem sporo. Im należy się szczególny szacunek za zachowanie z końcówki meczu. Kiedy w doliczonym czasie gry Marcin Paprocki trafił na 2:0 i pozbawił piłkarzy z Trawnik szans na awans, fani Traweny głośno pogratulowali Cisom. Nie było słychać żadnych obelg czy przekleństw, tylko szczery, sportowy szacunek do przeciwnika. Fani Cisów również odpowiedzieli miłym słowem, a opuszczając stadion kibice obu ekip kulturalnie podali sobie dłonie na pożegnanie.
Sobotni mecz może więc pod względem sportowym nie był widowiskiem najwyższych lotów. Fani jednak zaprezentowali poziom i klasę, która przewyższa wiele stadionów z „okręgówki” czy nawet IV ligi.